czwartek, 18 kwietnia 2013

6 rad dla początkujących biegaczy, czyli pięć kilometrów skaczących frytek i dlaczego the Clash jest lepsze od Chopina

Jako bardzo, bardzo początkujący biegacz, w zaledwie drugim tygodniu treningu, już mam złote myśli do przekazania komuś, komukolwiek, kto chciałby lub też zamierza zacząć trenować ten cudowny sport:

Po pierwsze ( i chyba najważniejsze): Nie jedz frytek przed treningiem!!! Poważnie mówię!!! Jadłam frytki na obiad we wtorek, a potem przez 43 minuty biegu i 4,5 km (biegłam wolniej, dystans wyszedł krótszy) frytki, który powinny już były zginąć w odmętach moich soków żołądkowych, podskakiwały. Inaczej mówiąc odbijało mi się frytkami. Nie poprawia to komfortu biegania i działa bardzo demotywująco.

Po drugie: Jeżeli jesteś kobietą zainwestuj w stanik sportowy. Jeżeli jesteś mężczyzną, ale również czujesz taką potrzebę, to się nie krępuj, też sobie taki spraw. Oczywiście nie jest to absolutnie konieczne, tylko nie radzę wtedy biegać koło SGGW (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego), niektórzy studenci mają kiepskie poczucie humoru. Jak komuś coś podskakuje, to się śmieją. To też nie działa za dobrze na morale.

Po trzecie: Uważaj na rowerowców i rolkarzy! Nikt tego nigdzie nie pisze, ale ja uważam, że to istotne. Biegniesz sobie biegniesz, słuchawki w uszach, myśli gdzieś w okolicach księżyca, a tu nagle... Wymija cię rower. Wypadasz z rytmu, nogi ci się plączą, potykasz się, upadasz, skręcasz sobie kostkę, nie możesz dalej trenować, wpadasz w depresje i nie mogąc się z niej wygrzebać, umierasz samotnie ze złamanym sercem, a twoje ciało po dwóch tygodniach odnajduje sąsiad, który wyminął cię tego feralnego dnia na rowerze. Mnie się to nie zdarzyło. Ale by mogło.

Po czwarte: Gdy nie trenujesz, to też trenujesz! W poniedziałek przyszła mi do głowy niespotykana dotąd myśl: "A może tak pojadę windą, skoro dzisiaj nie biegam, tylko daję nogom odpocząć?". Zaraz jednak w mojej głowie zaczął wyć alarm (mam zainstalowany bardzo dobry system Anty-hipokryzyjny) i weszłam schodami. Nie ma co zmieniać dobrych nawyków na gorsze, tylko dlatego, że się teraz 'trenuje'.

Po piąte: Zajmij czymś swój mózg. Podobno pierwsze pół maratonu biegną nogi, drugie pół mózg. Gdy zaczynasz całą trasę biegnie mózg. Myśli są nieprzyzwyczajone, że przez 40 minut nie ma z kim pogadać, nie ma nic do roboty, trzeba tylko przebierać nogami. Dla mnie to nie problem, ja i tak pół życia spędzam bujając w obłokach, ale przyszło mi do głowy, że komuś może być z tego powodu ciężko.

Po szóste: Dobrze dobierz muzykę do biegania. Dobrze dobrana składanka spowoduje, że zamiast 20 minut przebiegniesz 40. Najpierw włącz sobie coś w miarę spokojnego, ale pozytywnego. Jam mam 'Kotów kat ma oczy zielone' Pidżamy. Potem dalej spokojnie - The Smiths i The Killers. Mniej więcej w środku biegania nie ważne czego słucham, i tak nie słucham. Pod koniec - i to jest najważniejsze, najlepiej włączyć coś, co motywuje. W moim przypadku jest to The Clash 'I fought the law' i SKA-P 'Intifada'.

To tyle tych złotych myśli, mam nadzieję, że się podobały i komuś się przydadzą.
PS:. Właśnie weszłam na stronę http://www.siepomaga.pl/r/kilometrynakropelki , dodać do schowka kilka złotych za swoje treningi, i.... KTOŚ mi wpłacił 20 zł!!! Ktokolwiek to był, DZIĘKUJĘ! STRASZNIE, STRASZNIE DZIĘKUJĘ!!! Czuję się teraz bardzo szczęśliwa.

4 komentarze:

  1. ja też zacznę biegać, co prawda nie do maratonu ale żeby się troszkę poruszać :) trzymam kciuki za twoje bieganie Marcik :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. to się cieszę bardzo! Tylko pamiętaj o butach, bo inaczej kręgosłup boli!

    OdpowiedzUsuń
  3. A propos tego trzeciego - ostatnio przypomnialo mi sie to przykazanie, kiedy bieglam i mijama niczego sie nie spodziewajacych pieszych. Dla nich spotkanie z nami tez moze sie skonczyc tragicznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No o pieszych nie pomyślałam. Chociaż w czwartek jak biegałam musiałam ich wymijać jak pachołki na WF-ie :-)

    OdpowiedzUsuń