sobota, 29 czerwca 2013

Monka i półmaraton


Mordęga, czyli „Półmaraton Unisławski” za nami!

Na początek wakacji konkretny półmaraton. Nie oszczędzaliśmy się, pogoda nam dopisała, gdyż nie było zbyt wielkiego upału jak na tą porę roku, ale za to trasa nam pokazała. Może zacznę od początku. W Unisławiu odbywają się co roku dwa biegi, gł. Z nich to półmaraton (którego trasa jest bardzo wymagająca, ale o tym później) oraz bieg na 10km. W tamtym roku, gdy nie byłam jeszcze pełnoprawną obywatelką, nie mając ukończonych 18-u lat, tak, tak tu na pewno jest zaskoczenie;) Musiałam wtedy pobiec 10km, z czego nie byłam dumna, chociaż w tamtym momencie nie było mnie stać na więcej. 10 km biegłam, a raczej szłam bardzo długo, nie podam czasu;) Byłam po chorobie i jeszcze na antybiotyku, tak więc ani nie było lekko ani nie było to zbyt mądre, ale każdy biegacz wie co to znaczy chęć wystartowania. A więc dziś był wielki dzień i Monia mogła pobiec kolejny półmaraton. Trasa nie była prosta, dobrze, że moi kompani biegli w tamtym roku i mnie uprzedzili o pewnej „niespodziance”. Na 20 km zaczyna się ogromny podbieg, nawet nie chcę wiedzieć jaka jest różnica wysokościowa, ale dałam radę, podbiegłam, nie poddałam się, a nawet do mety pobiegłam sprintem. Prawie do łez doprowadziła mnie kobieta która krzyczała, że „dasz radę, nie poddawaj się”, gdzie ja już padałam, nie ma lepszego dopingu jak kibice. Niestety na trasie nie było ich zbyt wielu i trzeba było samemu się motywować. Na szczęście nie było z tym problemu gdyż mam mnóstwo motywacji, m.in. jest to właśnie ten wspaniały blog. Na trasie były 4 punkty odżywcze i woda lała się strumieniami, a co mają powiedzieć Sudanki i ich dzieci? Oni nie mogą sobie na to pozwolić i to jest cholerna niesprawiedliwość, tak więc proszę wybudujmy dla nich tą studnię! Nie wyobrażam sobie biegania bez wody, o czym ja piszę życia sobie nie wyobrażam! Powracając do ostatniego biegu w Pasłęku na 10km gdzie na trasie zabrakło wody, wiecie co ja czułam? Właśnie nic! Nie wiem jak opisać to co czułam w ustach, sucho, sucho, sucho, ale wiedziałam, że po biegu opiję się ile tylko będę chciała, nie musiałam zasuwać kolejnych kilkunastu kilometrów do jakiejś rzeki jak nasi Sudańczycy. POMÓŻMY IM, POKAŻMY, ŻE POTRAFIMY!